o różowych włosach



Długo nie mogłam się zebrać do autoportretów. Z jednej strony bardzo mi ich już brakowało i miałam ogromną ochotę na coś świeżego, z drugiej jednak zupełnie nie miałam nastroju na robienie sobie zdjęć. To nie jest typ zdjęcia, który wyjdzie "po prostu" - bez nastroju na portrety można ich zrobić sto pięćdziesiąt i żaden nie będzie choćby przyzwoity.

Mój nastrój trwał już kilka miesięcy i zmienił się dopiero, gdy zakupiona już jakiś czas temu, różowa farba do włosów znalazła się na miejscu swojego przeznaczenia - na mojej głowie. Jestem zauroczona pastelowymi kolorami różu i błękitu na włosach, ale jako szatynka mogę o takich tylko pomarzyć. Kupiłam farbę w kolorze mocnego różu z przeznaczeniem "do blondu i ciemnego blondu". Zastanawiałam się, czy kolor jakkolwiek się u mnie załapie.

Jak widać, udało się. Nie jest to pastel, raczej ciemny chłodny róż, niektórzy określili go jako wiśniowy. Podoba mi się to, jak ten odcień pasuje do mojego naturalnego koloru i mojej (chwilowo) mocno opalonej skóry. Mam wrażenie, że nie wygląda bardzo sztucznie i plastikowo, a niestety taki efekt zdarza się przy intensywnych barwach. 







Żeby było ciekawiej, próbowałam zakręcić włosy do zdjęć. To mnie jednak przerosło i jako takie loki, a właściwie jeden lok, udało się zrobić z grzywki. Reszta pozostała prosta jak druty, bo zupełnie nie umiem posługiwać się prostownicą w formie lokówki. W ogóle nie umiem zakręcić sobie włosów, a szkoda, bo są podatne na układanie i ładnie wyglądają będąc lekko podkręcone lub falowane. Cóż, nie można umieć wszystkiego. 









Farba miała być z tych na 10-15 myć. Na razie przeszła mycie pięć razy i jest dużo bledsza od wersji 'tuż po'. Niektóre pasma wróciły już zupełnie do swojego naturalnego koloru, choćby te z grzywki. Te części włosów, które są bardziej zniszczone, rozjaśnione od słońca i wiatru, jeszcze trzymają kolor i mają pastelowy odcień brudnego różu (który nieśmiało chciałam osiągnąć, więc bardzo się cieszę). Grubsze, zdrowsze kosmyki mają już tylko lekki różowawy poblask. Nim dojdę do 10. mycia włosów, koloru prawdopodobnie już nigdzie nie będzie.

I wtedy porządnie obetnę "tylko końcówki". ☺️

...

Mam nadzieję, że nie zanudziłam was rozważaniami o włosach. Może są tu osoby, które trochę siedzą w temacie pielęgnacji włosów i przygód z tym związanych i opowiedzą swoje historie, doświadczenia i obserwacje?

Chciałam opowiedzieć wam o całym kontekście zdjęć, które właśnie obejrzeliście. Swoją drogą, mam nadzieję, że wam się podobają tak samo, jak mi - zarówno zdjęcia i różowości. Lubicie kolorowe akcenty na włosach czy jesteście zwolennikami raczej naturalnych odcieni?


_____




następny post                                                                                                                  poprzedni post



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty