z krótkiej wycieczki w Góry Wałbrzyskie

 


Był taki jeden bardziej deszczowy, chłodny dzień w sierpniu. Właśnie wróciliśmy z tygodniowego wygrzewania się na nadmorskiej plaży, urlop jeszcze trwał i nic nie zapowiadało się na to, żebyśmy mieli tego lata spotkać się z górami. Po Tatrach chodziliśmy tylko w głowie, a i spotkanie z dolnośląskimi szlakami jakoś się nie szykowało. 

Dość spontanicznie więc wybraliśmy się w trzy osoby w Góry Wałbrzyskie. Dokładnym celem była wieża widokowa na górze Borowej. My wyjechaliśmy z Wrocławia popołudniu, dotarliśmy na miejsce w nieco ponad godzinę, można też pojechać pociągiem - na mapce poniżej widać stacje w Wałbrzychu oraz Jedlinie Zdroju.


Auto zostawiliśmy w miejscu, które na mapce jest w okolicach numerku 1. Przy numerku 2, czyli na szczycie byliśmy maksymalnie po 40 minutach, chyba nawet szybciej. Jeśli więc ktoś poszukuje której wycieczki górskiej z szybkim efektem, Borowa Góra będzie jak znalazł. Trzeba się tylko liczyć z tym, że podejście jest bardzo strome i przez las, bo góra dość mocno wychodzi w górę względem otaczającego go krajobrazu, więc po prostu trzeba się na nią wdrapać (prawy dolny róg mapki - widać przewyższenie).

Było dość mokro, więc podejście nie należało do najmilszych, bo szlak był wilgotny, lekko błotnisty i przez to bardzo śliski. Niech bliskość i stosunkowo niewielka wysokość góry nie będzie myląca, lepiej mieć dobre buty niż tenisówki, bo można zjechać.




Na górze znajduje się wieża widokowa. Wystaje ponad korony drzew sięgające samego szczytu i to z niej można rozkoszować się krajobrazem Gór Wałbrzyskich (i nie tylko) rozciągającym się wszędzie wokół. Tablice z opisem okolicznych szczytów znacznie ułatwiają zgadywanie, co gdzie :)

Jest kilka miejsc na ognisko i drewniana wiata dla przybyszów, którzy chcą się schronić przed deszczem. Jest całkiem sympatycznie, choć jeśli ktoś planował ognisko z kiełbaskami przy rozpościerającym się widoku to nie tutaj. Szczyt jest polaną otoczoną drzewami, a widoki można podziwiać tylko z wieży. Bezpłatnej, bezpiecznej, postawionej tam chyba dopiero w tym roku.


Aby nie wracać tą samą drogą, w dół można wybrać czerwony szlak. Jest trochę mniej stromy, choć też trzeba liczyć się z dużym spadkiem wysokości i jedną, potężną skarpą w dół. My schodziliśmy bokiem ścieżki zatrzymując rozpędzone nogi przy kolejnych drzewach. Zejście jest na szczęście naprawdę krótkie i po nim czeka już tylko leśna ścieżka w tym kierunku, w którym kto potrzebuje. My wybraliśmy tą, która otacza górę, aby wrócić do samochodu, można też wybrać drogę w kierunku Jedliny Zdroju lub na kolejne leśne i górskie szlaki.







Na razie nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miała zwiększyć się częstotliwość wyjazdów górskich mniejszych i większych, więc wdzięczność za to jedno popołudnie wzrasta. Dobrze, że są takie nieduże szlaki, które mają w sobie trochę gór i natury i pozwalają się przejść w dwie godzinki. 

______



następny post                                                                                                           poprzedni post



Komentarze

Popularne posty