podsumowanie jesieni


Miałam pewne obawy o to, że tegoroczne podsumowanie jesieni będzie monotematyczne i będzie bladym przedłużeniem wpisu o nowym domu, bo większość czasu poświęciliśmy urządzaniu się. Wycieczki do Ikei były prawie codziennie, popołudnia upływały na sprzątaniu i porządkowaniu tego, co już się pojawiło. Z mieszkania remontowego musieliśmy stworzyć mieszkanie zdatne do codziennego użytkowania ☺️

Podsumowanie lata wyjątkowo tłumnie przyciągnęło na blog. Nie dziwię się - zdjęcie tytułowe było migawką z wesela, a takie tematy zawsze przyciągają. Muszę więc zmartwić, że jesień nie jest już tak przełomowa i chwytliwa. Jest dalszym ciągiem tego, co działo się latem i jednocześnie jego przeciwieństwem - spokojem i bezpośpiechem.

POZA DOMEM

Pierwszy wypad za miasto, nie licząc uroczystości rodzinnej we wrześniu (w dniu przeprowadzki!), udał się dopiero pod koniec października. Obraliśmy dobrze nam znany kierunek - Szklarska Poręba i Karkonosze. Wsiedliśmy w pierwszy poranny (a raczej jeszcze nocny) pociąg o 5:06 i dotarliśmy na miejsce wraz z początkiem dnia. Z okien pociągu złapaliśmy nasze pierwsze w życiu morze mgieł. Najprawdziwsze. I choć na pewno nie było tak zachwycające jak te morza w wysokości 2 czy 3 tyś. metrów w wysokich górach to i tak było pięknie. Tak rozpoczęty dzień musiał być dobry.

Trasa była dość standardowa, bo przez Halę Szrenicką szliśmy na Śnieżne Kotły. Minęliśmy tylko sam szczyt Szrenicy, bo byliśmy już na nim tyle razy, że nie mieliśmy potrzeby odwiedzać go ponownie. Poszliśmy dalej, nad Śnieżne Kotły - zimą tam nie docieraliśmy, więc miło było obrać je jako cel.








W listopadzie podróże pociągiem były trochę częstsze. Najpierw spędziłyśmy trzy dni w babskim gronie pracując nad projektem na studia. Dowiadywałyśmy się wszystkiego o historii sosnowieckiego Klimontowa, głaskałyśmy kota, robiłyśmy zdjęcia i jadłyśmy dobre rzeczy.

To była już druga wycieczka do Sosnowca w ciągu roku, a ludzie wciąż się dziwią gdy im mówię, gdzie jeżdżę. Ciekawa jestem za którym razem to minie. 





Pod pretekstem kupienia Monopoly w wersji tatrzańskiej pojechaliśmy odwiedzić naszą W. w Krakowie. Pobudka w niedzielę bladym świtem nie była taka straszna, gdy miało się świadomość, że po trzech (z hakiem) godzinach w pociągu przywita nas jej szczery uśmiech. Monopoly ostatecznie nie kupiliśmy, ale i tak było super miło. No i rozpoczęliśmy sezon na grzane wino!




CODZIENNOŚCI

Żeby nie było nudno to tym razem wrzucam różne migawki instagramowo-ogólne, które bardziej realnie oddają naszą codzienność i tworzą przegląd jesienny. Nie oszukujmy się, to telefon ma się zawsze pod ręką, nie aparat.

Codzienności jesienne upłynęły nam na urządzaniu się. Początki były bardzo proste, dopiero w listopadzie mieszkanie nabrało swoich ostatecznych kształtów. Zyskało więcej mebli i stało się zdatne do przyjmowania gości. Nareszcie, bo bardzo mi tego brakowało na początku. Większy przegląd mieszkania zrobiłam TUTAJ, więc nie będę się powtarzać. Pokażę wam za to trochę migawek ze skręcania mebli i radości z kolejnych elementów, które się pojawiały. 






Urządzanie mieszkania zawsze wiąże się z regularnymi wycieczkami do Ikei. Już latem bywaliśmy w niej co najmniej raz w tygodniu, jesienią się to nie zmieniło. Całe szczęście można tam pojechać w miłym towarzystwie i do woli pić kawę z mleczną pianką.

I jeżeli ktoś pyta to tak - prawie wszystko mamy z Ikei. Tylko narożnik w salonie i szafki kuchenne się wybiły, bo są z Agata Meble. Reszta, od mebli po moje ulubione rośliny doniczkowe przyszły do nas w jednego jedynego sklepu, który każdy zna. 



I tu jeszcze kilka kadrów jesiennych. Może taki sposób podsumowania jest lepszy niż mnogość słów jedynie uzupełniona zdjęciami? Może spróbować odwrotnie - zdjęcia jedynie uzupełnione słowami?







PYSZNOŚCI

Zwykle zdjęcia jedzenia są u mnie rzadkością, tym razem jednak zebrało się ich trochę. I to bynajmniej nie czegoś super ładnego jedzonego w ładnej knajpce na mieście tylko tego, co gotujemy na codzień w domu. Może to skutek uboczny pierwszych miesięcy 'na swoim' - wszystko chcemy zachować w pamięci, a te najbardziej podstawowe rzeczy są dla nas wyjątkowe?





...

Jesień za oknem wciąż trwa, jest ciepła i nawet lekko wiosenna. Niektóre krzewy nawet wypuściły nowe pąki! To już chyba reguła, że grudzień jest bardzo ciepły i pogodny, można cały dzień spędzić przy otwartych oknach i nie marznąć. Zimie się jeszcze do nas nie spieszy - przyjdzie pewnie w styczniu. Tylko ta wszechobecna świąteczna atmosfera bardzo chce nas wszystkich przekonać, że jest coś nie tak i że powinien padać śnieg.

Na pewno jeszcze będzie u nas padał, nie zostanie tylko w górach. Trzeba jedynie jeszcze trochę na niego poczekać, może ferie zimowe okażą się białe?



_____



następny post                                                                                                              poprzedni post



Komentarze

Popularne posty