o nowym początku


Jesteśmy w początku. Nie wiem, ile czasu trwa taki „początek” - czy liczy się pierwsze tygodnie od przeprowadzki, czy od ślubu, czy liczy się to w tygodniach, czy w miesiącach. Czy to zawsze stały okres czasu, czy dopasowany do konkretnych osób i sytuacji. Nie mam pojęcia, ale ciągle słyszę, że „to dopiero początek” i że „takie są początki”.

Nasze początki trwają już albo dwa albo cztery miesiące, zależy jak liczyć. I będą jeszcze trwać – może tak się po prostu nazywa pierwszy rok? Nie wiem, ale jeżeli jest to przydatny argument we wszelkiego rodzaju rozmowach i dyskusjach, to będę go wykorzystywać. 

Początek się zmienia i dzisiaj mogę go już wizualizować w każdym najmniejszym szczególe. Jest inny i na pewno ładniejszy niż ten z połowy września, kiedy wprowadzaliśmy się do naszych czterech ścian. Wtedy nie było tu nic poza wspomnianymi ścianami i jedyne, co człowiek chciał zrobić to zasnąć, żeby nie patrzeć na to, co go otacza. Dziś poza ścianami jest położona podłoga, skręcona i w pełni działająca kuchnia (mieliśmy przeboje z niedziałającymi lodówkami), nie ma unoszącego się wszędzie remontowego kurzu.

Dwie domowe ściany zdobi nawet tapeta – jedna w przedpokoju, druga w kuchni. Pozostałe ściany są białe, aczkolwiek zastanawiałam się nad dodaniem koloru w dwóch miejscach – czy to w formie farby czy tapety. Na razie jednak te pomysły odkładam na dalszy plan i cieszę się czystą bielą, uzupełnioną jedynie kilkoma ramkami. 

Ostatnie tygodnie dały nam bardzo wiele – wsparcie rodziny się zmaterializowało w formie kilku podstawowych mebli, których do tej pory brakowało. Wprowadzając się mieliśmy jedną komodę, szafkę pod telewizor, szafki nocne i nierozpakowane z kartonów regały. Dziś mamy łóżko i w pełni umeblowaną sypialnię, mamy narożnik i fotele w salonie, oraz szafę-garderobę, której tak strasznie nam brakowało. Powoli zaczyna się wyczuwać przytulność. Mimo braku ciepłych zasłon (i w ogóle jakichkolwiek zasłon - proszę je sobie zwizualizować na potrzeby zdjęć poniżej) czy drewnianego stołu, na którym leży pachnące ciasto. 

Zieleń kwiatów, regały w pełni wypełnione książkami i wymarzona mapa świata nad kanapą stwarzają całkiem przyjemny klimat. Na kartonowym stoliku z Ikei (dobra – wszystko poza narożnikiem jest z Ikei) raz po raz pojawiają się filiżanki po babci oraz drobne pyszności gotowe na przyjście przyjaciół. Ubrania nie cisną się już na otwartym wieszaku, bo znalazły dom w szafie w przedpokoju.

A my mamy poczucie, że jesteśmy u siebie. I że będzie nam tu dobrze. 

...

KUCHNIA












PRZEDPOKÓJ







SALON

















SYPIALNIA









_____





następny post                                                                                                      poprzedni post



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty