o przyjaźni


Przyjaźń to siła. To jakaś tajemnicza więź między dwoma duszami, które spotkały się w pewnym zupełnie błahym momencie życia. To świadomość, że gdzieś blisko lub daleko jest osoba, do której można odezwać się w każdej chwili, która o nas pomyśli dokładnie wtedy, gdy tego potrzebujemy.

Kształtuje się bardzo różnie – czasem jest intensywna i żywa od pierwszej chwili, czasem od pierwszych minut wiadomo, że to nie przypadek i uczucie jakbyśmy się znali od lat nie daje spokoju. Czasami zaczyna się od ogromnej burzy, a przez myśl by nam nie przeszło, że można się polubić. Musi upłynąć wiele czasu, a burze ustąpią, zmienią się w spokój. Czasami nie ma nic poza obojętnością albo niezobowiązującymi rozmowami o codzienności, które potrzebują czasu by zmienić się w głębsze i dłuższe spotkania.

Przyjaźń to piękny dar, który komuś ofiarowaliśmy. I ten ktoś go nam odwzajemnił. Nie jest darem jednorazowym – trwa latami. Raz rozpoczęta przyjaźń ciągnie się nieraz do końca życia. Zmienia się tak, jak my.



Zaczynała się na jednym podwórku, w jednej szkole, wśród grona dobrych kumpli, z którymi spędzało się popołudnia i wieczory, dopóki rodzice nie dzwonili wkurzeni, że trzeba wracać do domu. Przetrwała nastoletnie burze hormonów, które na zmianę zbliżały i oddalały od siebie. Była pretekstem do wspólnych wyjazdów w mniejszych i większych grupach, do wpadania do siebie wzajemnie „przy okazji”. Powoli dwie zaprzyjaźnione dusze zaczynały swoje własne drogi i podejmowały pierwsze życiowe decyzje – te najważniejsze, od których miało zależeć całe ich przyszłe życie.

Jeśli przyjaźń przetrwała wszystkie zawirowania, zaczęła dojrzewać. Stała się siłą, która połączyła dwie dusze niezależnie od tego, gdzie się znalazły. Nie przeszkadzał już fakt, że nie spędzały ze sobą co drugiego popołudnia, a odległość, która je podzieliła nie była żadną przeszkodą. W każdej chwili nie świadomość drugiej osoby towarzyszyła codzienności.

Bywają dni, gdy myśli szczególnie mocno biegną po niewidzialnej nici do tej braterskiej duszy na drugim końcu sznura. Mimo tego, że każda ma swoje rzeczywistości, którymi jest pochłonięta, zawsze jest w nich miejsce na drugą. Zawsze znajdzie się czas na rozmowę, choćby telefoniczną. Każde spotkanie jest niezwykle wartościowe i szczęśliwe, napędza do działania, do głębszego poznania siebie i tej drugiej strony, choć wiemy o sobie wszystko.

Przyjaźń nie wyobraża sobie, żeby w ważnych momentach życia miałoby zabraknąć tej drugiej mentalnej połówki. I zrobi naprawdę wiele, by ona była, niezależnie od wszystkiego. Dopiero gdy będą razem, obie będą pełne spokoju w sercu i empatii zarówno w tych dobrych, jak i trudnych momentach. 


Wzruszam się czasem myśląc o historiach moich przyjaźni. Bywały różne, niektóre trwają kilkanaście lat i nie słabną, inne były czymś przelotnym. Każda z nich wiele mnie nauczyła, o mnie samej i ogólnie o ludziach i o życiu (mówiąc górnolotnie). 

Niektóre przyjaźnie są bardziej codzienne, do innych pisuję listy. Dzięki przyjaźni wróciłam do ich pisania i zauważam, ile dobra to ze sobą niesie. Słowa mają niesamowitą wartość, ale dopiero podczas pisania ich można to zauważyć. Na listy trzeba mieć czas. Trzeba usiąść z czystą kartką papieru i ułożyć rozbiegane myśli w zdania, które zostaną na tej kartce już na zawsze. Będzie można do nich wrócić po latach i przeczytać je znowu i znowu. 

Kolejne listy stają się historią nas opowiedzianych drugiej osobie. A ona opowiada nam siebie. Pisze nie tylko o mniej i bardziej ważnych wydarzeniach, które ją spotkały – o tym łatwo się opowiada. Trudniej mówi się o emocjach, o obawach i rozterkach, które wwiercają się w mózg. Pisząc o nich bratniej duszy wiadomo, że nie zostaną zbagatelizowane, nie będą słowami rzuconymi w bezimienną przestrzeń. Będą wyczytane i wysłuchane, będą zrozumiane przez kogoś i dzięki temu, przez nas samych. 

...

_____



następny post                                                                                                         poprzedni post



Komentarze

Popularne posty