minipocztówki z Tatr - instax



Nie mogłam nie zabrać ze sobą w góry mojego Instaxa (wcześniej był ze mną nad morzem). Przez tydzień miałam go zawsze przy sobie, starannie wybierałam kadry, zastanawiałam się, co dokładnie chcę ująć na zdjęciach, testowałam trochę kolejne ustawienia... Bardzo go lubię, a każde zdjęcie nim zrobione jest dla mnie szczególne, jest wyjątkowe i niepowtarzalne. Każde staje się malutką pocztówką, którą starannie wkładam do albumu, który sobie specjalnie na to zrobiłam.


Do całej relacji i długich tatrzańskich opowieści odsyłam do wcześniejszego postu, z dużą porcją naprawdę dobrych (bardzo się z nich cieszę) zdjęć robionych lustrzanką. Ten post będzie krótszy i ze wszystkimi zeskanowanymi zdjęciami z polaroidu. 

Pierwsze dwa zdjęcia oznaczają pierwszy dzień wyjazdu. Poziome to widok z Sarniej Skałki - cieszę się, że udało mi się na nim ująć kolejne, jakby "warstwowe" pasma gór, które były stamtąd idealnie widoczne. 



Deszczowy wtorek spędziliśmy w Dolinie Kościeliskiej. Mgły i deszcze trochę rozmazały zdjęcia, co jednak ich nie zepsuło. Dodatkowo podkreśliło klimat, jaki nam tego dnia towarzyszył, świat na zdjęciach idealnie oddaje tamtejszą rzeczywistość.




Środowe słońce świeciło przepięknie, tak, że nawet dwa zdjęcia prześwietliło, czego się nie spodziewałam. Gdybym wiedziała, obniżyłabym ekspozycję i może byłoby lepiej wszystko widać, no ale nie szkodzi. Pierwsze zdjęcie wyszło idealnie, więc nie spodziewałam się, że dwa kolejne będą zupełnie inne. Ostatnie, ten mój portret, też się udało - mimo że nie ruszałam ustawień. 

Także tutaj idealnie widać, jak warunki atmosferyczne wpływają na jakość zdjęcia. Wszystkie były robione na takich samych ustawieniach, a różnią się od siebie niesamowicie.






W czwartek idąc na Szpiglasowy Wierch, mądrzejsza a fotograficzne doświadczenia, niektóre zdjęcia przyciemniałam (wszystkie poziome, tak akurat wyszło) i, jak widać, to był strzał w dziesiątkę, zwłaszcza że były robione około południa, gdzie słońce było naprawdę mocne. A oba pionowe zdjęcia akurat były robione w cieniu, więc tu już nie było konieczności zmiany ekspozycji.

Wodospad Siklawa w tle, Dolina Pięciu Stawów Polskich, szczyty wokół Szpiglasowej Przełęczy i Morskie Oko moim zdaniem wyszły super - tu naprawdę powstały malutkie pocztówki!







Właściwie nie wiem czemu, w piątek nie zrobiłam żadnego zdjęcia. Chyba po prostu nie znalazłam żadnego wystarczająco interesującego kadru po drodze, a potem źle się czułam. Za to w sobotę, będąc już w Krakowie nie mogliśmy nie zrobić sobie selfie na rynku! Lubię te instaxowe selfie, właściwie zawsze są bardzo ładne, wyraźne i w ogóle super :)




Jeszcze kilka wkładów mi zostało, więc teraz czekają na kolejne piękne miejsca i specjalne okazje. A gdy już je wykorzystam, na pewno je zeskanuję i pokażę :)



_____



następny post                                                                                                                 poprzedni post



Komentarze

  1. Świetne fotki i bardzo przyjemne opisy. Dobrze się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bardzo lubię te mini zdjęcia instaxowe, nawet jeśli wyjdzie prześwietlone lub ogólnie nie tak jak bym chciała. Zawsze są fajną niespodzianką! :) Tylko...do tej pory nie dotarłam do tego, jak wyłączyć lampę błyskową, a zmiana ustawień w tym zakresie niewiele daje - ona i tak się włącza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, z jakim modelem masz do czynienia. Mój Instax mini 90 ma opcję wyłączenia lampy i specjalnie dla niej go wybrałam, bo niepożądanych błysków nie znoszę! Wiem, że niestety te najprostsze modele nie mają takiej możliwości.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty