o książkach, które ostatnio wpadły mi w ręce - cz. IV


Ostatni przegląd biblioteczny był w listopadzie, więc najwyższy czas zrobić jego kolejną część. Tradycyjnie już będzie różnorodnie, o części opowiadałam na instagramie, część jest zupełnie nowa. I tradycyjnie wierzę, że te biblioteczne posty się podobają i przydają - chętnie poznam wasze opinie i propozycje książkowe, nie bójcie się pisać komentarzy pod postami ☺️

...

Tatuażysta z Auschwitz
Heather Morris


Książka jest cudowna. Dużo o niej słyszałam, więc postanowiłam dać jej szansę, szukałam czegoś innego, nowego do przeczytania. Pierwsze zdanie mnie zraziło - nie znoszę czytania powieści, które pisane są w czasie teraźniejszym. Zwłaszcza, że tu mam świadomość, że to są prawdziwe (!) wspomnienia, że to wszystko już było. Naprawdę było.

Mimo niechęci zaczęłam czytać, nie jakoś bardzo emocjonalnie, ale się wciągnęłam. Dobrze napisana historia czytała się przyjemnie (o ile można użyć takiego słowa przy historii o Auschwitz), a to, co zraziło mnie na początku przestało mi przeszkadzać. Chyba zrozumiałam ten stylistyczny zabieg. Przecież bohater nigdy nie wiedział, co będzie dalej. Nie wiedział, czy przeżyje. Żył tylko tym co było tu i teraz. Mimo swojej obietnicy, że przeżyje, nie wiedział, czy to się wydarzy.

A potem doszłam w książce prawie do końca. I się wzruszyłam. Bardzo. Na filmach płaczę regularnie, ale przy książkach zdarzyło mi się to ostatni raz na jakieś książce fantasy 9 lat temu. To wiele znaczy. Skończyłam czytać i nie mogłam zasnąć rozczulona historią. Świadoma, że to wszystko było, nie mogłam wyjść tak szybko z tej historii.

Trudnej, a jednocześnie pełnej nadziei i dobra. Przerażającej, ale i ludzkiej. Niezwykłej i zwyczajnej, opowiedzianej nie jako trauma, ale jako wspomnienia. Historii pokazującej kolejne oblicza wojny i obozów koncentracyjnych, tych najbardziej niszczących ludzi miejsc. Jest historią człowieka, którego podejście do świata jest przepiękne. Chwilami się w nim mocno odnajduję, choć nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co bym zrobiła będąc w jego świecie. 

Na początku myślałam, że to będzie książka, którą przeczytam i oddam, nie chciałam się nią zachwycić mimo wielu dobrych opinii, które słyszałam. A teraz stawiam ją na najważniejszej półce i nie chcę się z nią nigdy rozstać. Jest zbyt dobra, zbyt cenna, zbyt autentyczna.

__

Smak kwiatów pomarańczy
Tessa Capponi-Borawska i Agnieszka Drodkiewicz


'Smak kwiatów pomarańczy' to idealny przykład na to, że czasami warto wybierać książkę po okładce. Zdarza mi się to od czasu do czasu i w większości są to dobre wybory, a ten był jednym z najlepszych.

Zapisy rozmów dwóch kobiet, Polki i Włoszki od lat mieszkającej w Polsce są inspirujące. Przeplatają wątki artystyczne, historyczne i kulinarne. Lekko rozmyślają o smakach determinujących kolejne regiony Włoch i całej Europy, nakreślają historię kuchni, odwołują się do malowanych martwych natur, do tradycji regionów, do współczesnych nawyków. Opowiadają sobie wzajemnie o doświadczeniach, o artykułach i ludziach, którzy tworzą ten kolorowy, kulinarny świat. Aż chce się samemu poznawać te wszystkie smaki, nieraz zupełnie proste, a tak niedoceniane. Odkrywać na nowo to, co już znamy, poznawać historię każdej rzeczy, którą trzymamy w kuchni.

A gdy do tego wszystkiego dodam wysoką kulturę samych rozmów, ich zmysł i lekkość, bogate aż nie udziwnione słownictwo... Bardzo się cieszę, że trafiłam na tą książkę. Niech częściej się takie cuda pojawiają!

__


Warsztaty Stylu
Maria Młyńska


Ta książka powinna się u mnie pojawić w zeszłym roku, trochę wstyd, że jest dopiero teraz. Jej autorka, Maria prowadzi bloga ubierajsieklasycznie.pl, na którego trafiłam już dawno. Potem zaczęłyśmy wzajemnie obserwować się na instagramie - z radością śledziłam powstawanie jej książki i byłam bardzo szczęśliwa, gdy w końcu ujrzała światło dzienne (książka, nie Maria ☺️)

Byłam zaskoczona sama sobą, że nie kupiłam tej książki od razu, wszak byłam dumna z jej wydania tak, jak się jest dumnym z sukcesów znajomych, jakbyśmy się z Marią naprawdę znały. Dziś nadrabiam zaległości i czytam uważnie każdą stronę.

Nie jest to książka o ubraniach i poradnik 'co kupić, aby czuć się dobrze'. To książka, która bardzo pobudza wyobraźnię i zmusza do autorefleksji. Jest bardzo klarowna, krok po kroku rozwija pojęcia stylu i tego, co się z nim łączy. Bardzo podobają mi się wszelkie rzeczy, które łaskoczą mój mózg, zachęcają go do myślenia o rzeczach, które były teoretycznie oczywiste, ale jednak niepoukładane. 

Wiele słów Marii przekładam na swoje postrzeganie stylu i mody w moim indywidualnym podejściu. O to chodzi w książce, żeby wyłuskać z niej to, co nam osobiście najbardziej odpowiada i żeby dzięki temu zawsze móc czuć się dobrze ze sobą (i swoimi rzeczami, ale one grają tu drugoplanową rolę). Polecam bardzo - i wcale nie po to, by zrobić porządek w szafie, najpierw niech uporządkuje się głowa, wtedy sprzątanie w szafie wyjdzie nam automatycznie. 

__


Wszystko za K2. Ostatni atak lodowych wojowników
Piotr Trybalski


Reportaż. Rzadko sięgam po ten gatunek literatury, może za rzadko. Może powinnam częściej poznawać świat, przez pryzmat relacji z wydarzeń i ze wspomnień opowiadanych właśnie w reportażach. Ten jest pisany na gorąco z wydarzeń, którymi rok temu niespodziewanie żył cały świat.

Książka jest nie tylko relacją z samego pobytu Polaków pod K2. Oczywiście wątek o akcji ratunkowej z Nanga Parbat i całą relację z pobytu czyta się najlepiej. Niemniej autor uzupełnia ją o krótką (dobrze, że krótką - długa by nas zanudziła) historię polskiego himalaizmu, o zarys postaci związanych z całą historią oraz o relacje powiązane w pewien sposób z wydarzeniami sprzed roku.

Dzięki temu wszystkiemu podczas czytania stworzył mi się w głowie całościowy obraz wyprawy. Odkryłam, o co w niej naprawdę chodzi i czego nie dowiedzieliśmy się z mediów. 

Takie reportaże mocno poszerzają horyzonty. Dosłownie i w przenośni. Cieszę się, że pożyczyłam tą książkę od Oli (oraz że jej czytanie zbiegło mi się akurat w czasie z tegorocznymi śnieżycami w górach i związanymi z tym akcjami).

__


Mamy dla Mamy.  Jak przygotować się na życiową drogę?
tom I - ciąża 
projekt autorstwa 1200 kobiet


Wspomniałam trochę o tym projekcie już w podsumowaniu zimy (o TUTAJ). Cieszę się, że zdecydowałam się kupić jego książki. Na razie przeczytałam pierwszy tom, więc opowiadam o nim. Myślę, że część druga, o macierzyństwie, pojawi się w kolejnym podsumowaniu.

Poznawanie siebie jest bardzo ważne, a te książki są właśnie o tym. Ciekawość wzrasta z każdym kolejnym rozdziałem - każdy jest ogromem dobrej i ważnej wiedzy, o której nieraz kobieta nie ma pojęcia. Cieszę się ogromnie tym zbiorem informacji praktycznych i opowieści, które pomogą stworzyć wielu kobietom obraz siebie, przygotują choć trochę na macierzyństwo. Nawet jeśli nie planuję zostać mamą w najbliższym czasie, przeczytałam książkę bardzo uważnie. Myślę, ze tego typu wiedza powinna być powszechna, ogólna i być jedną z oczywistości u każdej kobiety (u mężczyzny trochę też, może uda mi się przekonać Ł♡ chociaż do kilku rozdziałów ☺️)

Odrobinę zabrakło mi rozdziałów o tym, jak się zmienia kobiece ciało oraz psychika podczas ciąży, troszeczkę mi zabrakło tego, co się dzieje z dzieckiem podczas kolejnych tygodni. Szybko jednak zdałam sobie sprawę, że książek o psychologicznych i biologicznych aspektach ciąży jest już bardzo dużo, niektóre są do niczego, inne są genialne pod względem merytorycznym. A książka projektu Mamy dla Mamy to coś trochę innego. Tu mamy wyłożenie dziesiątek praktycznych tematów w jednym miejscu. Porady dotyczące wyprawki, sprawy prawne, ćwiczenia i dieta kobiety spodziewającej się dziecka, sprawy połogu, temat bólu porodowego i całego 'procesu' porodu, historie o trudnych ciążach i poronieniach są zebrane razem. Wszystko opowiadają kobiety, które same tego wszystkiego doświadczają, same są matkami i działają pomagając innym. 

Niech będzie więcej takich projektów, niech się mówi powszechnie o kobiecości, o trudnych momentach, o połogu, o dojrzałości do miłości i o tak prozaicznych rzeczach, jak dobre zabawki dla maluchów!

__


Z Tobą jednym. Listy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej 
i Stefana Jasnorzewskiego
Elżbieta Hubnikowa


Nie jest to książka, którą czytam od deski do deski. Zaglądam do niej raz po raz na chwilę, na kilka listów.

Listy są absolutnie wyjątkowe, pełne codziennej dbałości o siebie i naturalnego humoru. Ona - mistrzyni języka tworzy bez przerwy nowe słowa i nonszalancko opowiada o swojej codzienności. On - stęskniony za nią chętnie podejmuje słowne gry nawet w krótkich listach, zwięzłych i praktycznych wiadomościach. Listy pomagają im przetrwać z dala od rodziny trudne wojenne lata, ciągłe rozłąki i ciężkie choroby.

Czytając listy czasami wraca mi do głowy przykra myśl, że dziś już się listów nie pisze. Listy wzbudzają w człowieku jakąś taką wyjątkową chęć dbałości o słowa. A przecież słowa mają ogromną siłę.

__


Vincent van Gogh. Człowiek i artysta
Agnieszka Kijas


Czasami rozwijam się zawodowo i oglądam obrazki. Dużo obrazków. Albo kupuję książki, które mają w sobie ładne obrazki, po czym siedzę na łóżku i kartkuję te książki pomijając w nich litery.

Bardzo lubię mieć w rękach dobry album. Nie wystarczają mi serie '100 zabytków Europy' i '400 najważniejszych obrazów w historii', zdecydowanie bardziej wolę zobaczyć konkretnego artystę, jakiś wątek artystyczny, jakiś ważny temat. Kilka lat temu widziałam w empiku album z aktami w czarno-białej fotografii. Do dziś żałuję, że go wtedy nie kupiłam. 

Dzisiaj oglądam Van Gogha. Lubię go za jego nieoczywistość. Nie zawsze jego obrazy mi się podobają, zawsze jednak odnajduję w nich to specyficzne drganie, które łączy wszystkie jego dzieła - te najbardziej sztandarowe i te zupełnie nieznane, mniej wybitne, pochowane gdzieś w prywatnych kolekcjach. Albumy o artystach mają tą zaletę, że dzięki nim można poznać całą twórczość, nie tylko to, co zna każdy.


...


_____



następny post                                                                                                                    poprzedni post


Komentarze

Popularne posty