minipocztówki z zaśnieżonych Tatr - instax



Styczeń nie jest łaskawy dla studentów. W chwilowej (dosłownie) przerwie między oddawaniem prac semestralnych, a nauką do egzaminów zimowej sesji przychodzę ze zdjęciami zrobionymi miesiąc temu w Tatrach instaxem. 

Pełną relację z naszego zimowego pobytu w tych pięknych górach oddałam wam już parę dni temu (TUTAJ), dzisiaj nie będę tego wszystkiego opowiadać od nowa. Dzisiaj chcę wam po prostu, tylko z krótkim opisem, pokazać te malutkie pocztówki, które udało mi się zrobić. Oglądam je jako czasoumilacze w przerwach, które robię podczas nauki - może komuś z was też uprzyjemnią ten trudny czas 😊





Pierwszy dzień to dwa pierwsze zdjęcia - pierwsze to Łukasz w swoim zimowym sweterku i z karmelową kawą wymienioną w McDonaldzie za uzbierane naklejki. Już któryś raz tak zrobiłam - uzbierałam te 5 naklejek zaglądając od czasu do czasu na cappuccino, po czym trzymałam te naklejki na jakąś specjalną okazję albo podróż, by móc je wymienić i cieszyć się dobrą kawą podczas drogi.

Drugie zdjęcie nie oddaje w pełni mojego stanu. W momencie, gdy dotarliśmy do Zakopanego i zaczęliśmy iść pod górę do naszego noclegowego miejsca, zerwała się potężna wichura i zamieć śnieżna. Mimo dodatkowego sporego obciążenia w postaci plecaka prawie tak dużego i ciężkiego jak ja, ledwo trzymałam się na nogach i prawie nic nie widziałam, przez zacinający śnieg.



Nasza wycieczka na Nosal i Kopieniec zaowocowała tymi kilkoma poniższymi zdjęciami. Dwa pierwsze są jeszcze w cieniu, kolejne już słoneczne, bo chmury się pięknie rozwiały.

I nie wiem, co to za brudno-żółte paski w prawym dolnym rogu środkowego zdjęcia. Pierwszy raz pojawiło mi się coś takiego. Może temperatura miała na to jakiś wpływ? Chociaż to wątpliwe przypuszczenie, bo przecież zima była cały czas...




Słoneczny piątek spędziliśmy nad Morskim Okiem. W czasie drogi słońce towarzyszyło nam nieustannie, dopiero przy samym stawie schowało się za potężnymi Mięguszowieckimi Szczytami górującymi nad wszystkim. To one pojawiają się na wszystkich klasycznych ujęciach znad naszego pięknego stawu.

Próbowałam zrobić zdjęcie z opcją podwójnej ekspozycji (ostatnie zdjęcie tego dnia), jednak dwa ujęcia w sumie były zbyt jasne i widać tylko fragment tego, co miało powstać. Miała powstać dłoń na białym śniegu i krajobraz z górami - góry jednak okazały się zbyt białe i widać tylko fragment lasu na kawałku dłoni. 








Sobota, czyli najpiękniejszy dzień całego wyjazdu rozpoczął się trzecim i nareszcie udanym podejściem do zdjęcia podwójnej ekspozycji. Dłoń na śniegu i krajobraz lasu w końcu stworzyły zdjęcie, na jakim mi zależało - w końcu powstała spójna kompozycja i wiem już dokładnie, na co zwracać uwagę chcąc zrobić taki typ obrazka.


Najwięcej cyfrowych zdjęć mamy z pobytu na Hali Gąsienicowej, to z resztą widać w poprzednim poście (TU). Nie inaczej będzie z ilością zdjęć instaxowych - w tak pięknej scenerii nie miałam podstaw by żałować zrobienia kolejnego zdjęcia, wszędzie wokół mnie pojawiały się idealne kadry na kolejne mini pocztówki.

Ten dzień i naszą całą zimową przygodę z Tatrami zakończyliśmy patrząc na zachód słońca z Antałówki, czyli górki dosłownie dwa kroki od naszego miejsca noclegowego. 









Po raz pierwszy podczas wyjazdu na bieżąco kręciliśmy krótkie filmiki i urywki krajobrazów, które mijaliśmy. Myślę, że można skleić z tego całkiem znośny (jak na pierwszy raz) filmik w stylu youtuberów 😃 Kompletnie się na tym nie znam, więc to może być zabawne doświadczenie.

Może po egzaminach się za to zabiorę i skleję w całość. Jeśli okaże się to znośne i możliwe do pokazania gdzieś dalej to dam znać, ale na razie tylko rzucam hasło, bo zupełnie nie wiem jak, kiedy i czy w ogóle coś takiego wyjdzie.

A na razie wracam do smutnego losu studenta i do tej kupki notatek, które mnie wciąż wołają. Miłego dnia! Powiedzcie, jak wam mija czas sesji!


_____



następny post                                                                                                       poprzedni post



Komentarze

Popularne posty