nad morzem - part I



Powroty znad morza bywają przykre, bo zawsze są za szybko. 

Chociaż, gdy dłużej się nad tym zastanawiam, dochodzę do wniosku, że dobrze, gdy coś może się skończyć. Nie chodzi o to, żeby kolejne rzeczy mogły się zacząć lub coś ostatecznie zamknąć, ale raczej, aby coś mogło się zapisać w pamięci jako wspomnienie. Jako miła pocztówka, do której można powrócić. Zwykle nie żałuję, gdy skądś wracam, gdy coś się kończy, rzadko też za czymś tęsknię. Wolę przytaczać miłe wspomnienia, niż się smucić z tego, czego już nie ma. Wolę powracać gdzieś w pamięci, uśmiechać się z sentymentem do zdjęć, które ze sobą przywożę i do myśli, które zapisuję w głowie.

Wiem, że z tegorocznym pobytem nad Bałtykiem będzie tak samo. Lubię wracać do Sasina, darzę je ogromnym sentymentem. To tu trzy lata temu zaczęły się nasze wspólne z Ł wyjazdy wakacyjne i wszelakie. Co roku jeździmy razem nad morze, tylko tym było ciut inaczej. Zawsze rodzina Ł mnie zabierała ze sobą, a tym razem to moi rodzice postanowili tu przyjechać na rodzinne wakacje i to nie ja dojechałam do Ł, tylko on do mnie na drugi tydzień.



Jak co roku, wypoczęłam i zresetowałam się. Szum fal i cień lasu działa na mnie kojąco, a tych dwóch rzeczy mi nie brakowało. Do morza mieliśmy jakieś 4 km, co oznaczało codzienne długie spacery, przepiękne w swej naturze i prostocie. 

Mieszkaliśmy w typowym letnim domku z drewna. Na górze były dwa nieduże pokoiki (rodziców trochę większy niż mój i brata), a na dole otwarta przestrzeń z kuchnią i łazienką. Na krótkiej werandzie mogliśmy siedzieć do woli póki nie zrobiło się całkiem zimno wieczorem. Popołudniowe słońce wpadało przez drewniane okna, a pod wieczór przenikało przez gałęzie rosnącej obok brzozy. Zachody słońca w oddali były śliczne. 







Najpierw trzeba było przejść kawałek przez wioskę czyli piaszczystą drogę między domkami letniskowymi przeróżnego typu. Większość to dość nowe drewniane podobne do siebie chatki, na każdej działce jeden lub dwa, ale pomiędzy nimi zdarzały się też stare murowane, porośnięte już mchem domy. Potem ścieżka prowadziła przez las, w którym niestety wieczorami lubiły budzić się komary. Nie szło się nim jednak długo, a cień wysokich liściastych drzew był bardzo przyjemny. Wychodziliśmy na asfaltową drogę prowadzącą już bezpośrednio do Stilo, gdzie wszyscy, którzy byli zmotoryzowani zostawiali na parkingu swoje samochody i dalej szli pieszo. Tu las był inny, nadmorski - sosny były dużo niższe niż normalne, a piaszczysta ziemia porośnięta była mchem i wrzosami. To stąd w zeszłym roku przynosiliśmy ogromne ilości grzybów, w tym roku nie było ich aż tyle.





Plaża z delikatnym jasnym piaskiem była w tym roku tak przestronna, że mimo tłumu samochodów na wspomnianym parkingu, ani razu nie była zatłoczona. Każdy miał bardzo dużo miejsca, ludzie rozpraszali się wzdłuż brzegu tak, że zupełnie nikt nikomu nie przeszkadzał. 





W środę odwiedziły nas Gosia i Monika, dziewczyna mojego brata z koleżanką (tak, jego dziewczyna nazywa się tak samo, jak ja!). Akurat były w Gdańsku na kilka dni, więc postanowiły do nas wpaść. Pogoda nam dopisała (z resztą była super właściwie przez całe dwa tygodnie), więc szybko się zebraliśmy i poszliśmy na plażę. Brata zakopałyśmy w piasku, poszliśmy na spacer wzdłuż brzegu i pluskaliśmy się w wodzie - czego chcieć więcej?








Dużo chodziliśmy po lesie, nie tylko idąc i wracając z plaży. Sasino otoczone jest pięknymi lasami i szerokimi polami między nimi, którymi spacerowaliśmy. Pokazałam rodzicom miejsca, gdzie w poprzednich latach chodziliśmy na grzyby i na jagody. Przynosiliśmy wtedy całe miski owoców i kosze brązowych kapelusików. Tym razem nie znaleźliśmy aż tyle leśnego dobra, może było za sucho mimo tych wielkich burz, które w tym czasie przechodziły przez nadmorskie regiony? 





Nasz psiak na zdjęciach zawsze wychodzi tak samo, ma dwie różne pozy: albo się akurat tarza w trawie/piasku/czymkolwiek albo właśnie gdzieś biegnie, więc jest tylko małą kropeczką z puchatym ogonkiem gdzieś daleko :)





Pół roku temu internetowo poznałam Martę. Od tego czasu dużo ze sobą rozmawiamy, wysyłamy sobie pocztówki z wyjazdów, ale wciąż jeszcze się nie widziałyśmy. Z Wrocławia do Gdańska jest dobre parę godzin drogi, więc dopiero teraz udało nam się spotkać. W piątek pojechałam do Gdańska i od rana razem chodziłyśmy po mieście, Marta była dla mnie takim trochę przewodnikiem. 

Najpierw byłyśmy razem w parku w Oliwie i w tamtejszej katedrze (coś dla mnie, po zajęciach z polskiego gotyku na studiach ;) ). Weszłyśmy też do Oddziału Etnografii muzeum, gdzie obejrzałyśmy niewielką wystawę o polskich bajkach i animacjach. Wypiłyśmy kawę w Jak Się Masz? Bistro i pojechałyśmy do centrum.





Dotarłyśmy na tereny stoczni i do Centrum Solidarności. Wjechałyśmy na dach skąd oglądałyśmy panoramę miasta. Stocznia to naprawdę olbrzymi teren, miałam wrażenie, że to jedna wielka maszynownia, ogromne zbiorowisko ceglanych budynków i wielkich stalowych i żelaznych konstrukcji. Nie chciałabym się tu znaleźć po ciemku. 






Zostając w temacie punktów widokowych weszłyśmy na wieżę Kościoła Mariackiego. Nie przewidziałyśmy tylko tego, że te ponad 400 schodów może nas lekko zmęczyć, więc weszłyśmy nieźle zasapane ;) Liczyłyśmy na chłodzący twarz lekki wiatr na szczycie, ale niestety. Powietrze było duszne i stałe, nie było ani odrobiny podmuchu. 

Podobało mi się wnętrze tego ogromnego kościoła. Było podobne do tego z katedry w Oliwie, białe i kryształowe. Trochę już liznęłam temat i nie jestem w nim zupełnie zielona, ale chyba z ciekawości poczytam trochę więcej o pomorskim gotyku, który jest zupełnie inny od tego, który znam z mojego Wrocławia. 








Spacerowałyśmy po Starówce, zawitałyśmy na Jarmark przeciskając się przez tłumy turystów, robiłyśmy zdjęcia i rozmawiałyśmy. Marta pokazała mi sporo bardzo ładnych uliczek i miejsc, które są na wyciągnięcie ręki, a o których nigdy nie wiedziałam będąc już kiedyś w Gdańsku. Lubię to miasto, podoba mi się jego starówka i to, że tak niedaleko stąd nad morze. Ma przez to swój, trochę specyficzny, klimat. Choć ciasne i tłoczne, jest ładne.





W niedzielę zawitał do Sasina silny wiatr. W połączeniu ze słońcem tworzył idealnie nadmorską pogodę, plusk fal szumiał w uszach, a piasek plątał się we włosach podczas długiego rodzinnego spaceru wzdłuż brzegu. Jeśli chcielibyśmy siedzieć na plaży, w 10 minut zostalibyśmy przysypani pierzynką z piasku. 







Staś trochę cierpiał z powodu zupełnego braku zasięgu, pewnie wywołała go ta ogromna burza, która przeszła przez Pomorze dzień wcześniej. Ja postanowiłam odłożyć telefon na dno plecaka, bo i tak był już bezużyteczny, i cieszyć się morzem w jego pełnej krasie. 

Wiatr, słońce, piasek i fale to piękne połączenie. Może nie idealne dla tych, którzy lubią wylegiwać się w upale na plażowych kocykach, ale to raj dla spacerowiczów. A dla tych z aparatem w dłoniach to już w ogóle spełnienie! Popołudniu światło jest prawie zawsze doskonałe, choć zawsze inne. Morze w swojej zmienności ma coś fascynującego, a szum w uszach dopełnia całości. Mogłabym tak iść wzdłuż brzegu bez końca...





Hmm, na początku chciałam zmieścić w jednym poście całą nadmorską opowieść, ale widzę, że znowu się bardzo rozpisałam. Do tego zdjęć jest tyle, że nie sposób któreś odrzucić i nie pokazać. Na dzisiaj kończę, a o drugim tygodniu, tym już z Ł opowiem niedługo, może za dzień lub dwa?


_____

instagram | facebook


następny post                                                                                                       poprzedni post  

Komentarze

  1. Uwielbiam morze, również niesie dla mnie mnóstwo wspomnień, tych rodzinnych, ale i razem z S spędzaliśmy w małej miejscowości Łukęcin i w Trójmieście piękne chwile. Nic mnie tak nie koi jak szum fal, a zapach nadmorskich lasów prowadzących do plaży to coś pięknego...
    Świetna relacja, zdjęcia przepełnione emocjami, aż widać tę radość z wspaniałych chwil :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, słony zapach morskiego wiatru jest jednym z najpiękniejszych jakie znam...
      I dziękuję bardzo za opinię, bardzo bardzo mi miło!

      Usuń
  2. Weranda Parasolowa :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty