o kobiecości


Cały świat i wszystko na nim jest piękne, ale najpiękniejsza 
jest kochająca kobieta.
- Mahomet


To idealny cytat podsumowujący już na początku wszystko to, o czym miałam zamiar dzisiaj napisać. A chciałam dzisiaj wystukać kilka słów o kobiecości podczepiając się odrobinę pod #projektkobiecosc u Karoliny (tukociel.pl). 


Nasza kobiecość jest czymś niesamowicie pięknym i tajemniczym. Czymś, co stanowi o naszej wielkiej wartości. Kobiecość to nie tylko nasz zewnętrzny wygląd, który lubimy podkreślić, ale też (a może przede wszystkim) to, co kryje się w środku.

Ciepłe czułe serce i wrażliwość to najpiękniejsze kobiece przymioty, które determinują wszystkie nasze działania. To dzięki nim potrafimy się dzielić tym, co mamy i pomagać innym w rozumieniu świata. Jesteśmy wyjątkowo emocjonalne i uczuciowe, przez co odczuwamy świat na swój sposób doceniając każdy gest, słowo i czyn, w mgnieniu oka rozumiemy relacje międzyludzkie i zachwycamy się tym, co nas otacza. 

Często pierwsze dostrzegamy piękno, jesteśmy na nie bardziej wyczulone. Zauważamy je w otaczających nas rzeczach, w naturze, w świetle czy w sztuce. Potrafimy wiele spraw uznać za piękne i warte zauważenia, choć z pozoru wydają się czymś zupełnie prozaicznym. 



Jesteśmy wrażliwe na drugiego człowieka, na słowa wypowiadane wokół nas, na otaczający nas świat. Łatwo się zachwycamy i chcemy, aby nasze spojrzenie otwierało oczy innym, chcemy uczyć doceniania drobiazgów. Wiele nas martwi, chcemy, aby osoby wokół nas były szczęśliwe. Nasza kobiecość jest bardzo empatyczna i pięknie jest ją chronić, aby nasze słabości nie były wykorzystywane przeciwko nam. Kobiecość to chęć wysyłania dobra ludziom, których spotykamy na drodze. 

Kobiecość to obdarzanie uśmiechem i pięknym słowem. To nasza zaradność i troskliwość. Nieraz to nawet pewna naiwność, choć częściej to poczucie własnej wartości i pewność tego, co robimy dla innych oraz dla siebie. Kobiecość to używanie ładnych słów, szacunek do swojego i cudzego ciała. Kobiecość to działanie każdego dnia kierowane chęcią stworzenia świata odrobinę lepszym i piękniejszym. 



Tak samo, jak dbamy o każdy drobiazg wokół nas, tak samo dbamy o nasze zewnętrzne ja. Uczymy się, że nasze ciało jest równie ważne, uczymy traktować się je z największym szacunkiem. Pielęgnujemy je, każda na swój sposób wie, co jest dla niej najlepsze. Dla którejś będą to naturalne kosmetyki, dla innej kubek gorącego kakao co wieczór, dla jeszcze innej jedwabne opaski do snu. 

I niezależnie w co, się ubierzemy będziemy piękne. Będziemy pełne swojej kobiecości zarówno w rurkach i szarym swetrze, jak i w czerwonej sukni. Chodzi tu o dbałość o swój wygląd i rzeczy, które na siebie zakładamy. Nie jest ważne z jakiego są sklepu, ale czy podkreślają w nas to, co mamy najcenniejsze. Czy czujemy się w nich piękne i pewne swojej wartości.



Osobiście bardzo się lubię w sukienkach. Lubię ich zwiewność latem i miękkość zimą, cenię sobie ich wygodę noszenia i szybkość ubierania - sukienka, lekki makijaż i zawsze wszystko do siebie pasuje. Jednocześnie nie czuję się gorsza w spodniach cygaretkach połączonych ze swetrem czy zwykłych rurkach, adidasach i bluzie z kapturem. 

Każde swoje wydanie lubię. Może uważam się za ładniejszą, gdy założę na siebie wyprasowaną spódnicę i się pomaluję po tym, jak przechodziłam trzy dni w dresie i jakiejś rozciągniętej bluzce, ale nie uważam, aby moje wnętrze było inne. Uczę się mówić, że w obu wersjach jestem pewna swoich wartości i duchowego piękna, które jest niepodważalne.

...

W ramach #projektkobiecosc postanowiłam zrobić u siebie coś, o czym usłyszałam już dawno (tu polecam ogromnie ultrakobiecą grupę #365 dni w spódnicy pełną dziewczyńskiego wsparcia i rozmów) i co zrobiła Karolina (tukociel.pl) u siebie już w zeszłym tygodniu. 

Chodzi o pomysł pod tajemniczą nazwą "7 na 7" czyli o siedem różnych stylizacji na siedem kolejnych dni, w których za każdym razem wykorzysta się jedną tą samą spódnicę. Poza tym, że motywuje to do noszenia tego najbardziej kobiecego ubrania przez cały tydzień, pobudza też naszą wyobraźnię przy tworzeniu kolejnych stylizacji oraz pomaga nam odkryć zakamarki naszych szaf. 



Chwilę zastanawiałam się, którą spódnicę wybrać do zadania. Latem bez wahania postawiłabym na moją ukochaną niebieską midi na guziki i z kieszeniami (o ), zimą miałam lekki problem. Ostatecznie wybrałam spódnicę, którą upolowałam na vinted.pl za kilkanaście złotych. Plisowane bordo chodziło za mną już bardzo długo, ale jakoś ciągle nam było nie po drodze - raz przez brak funduszy, raz przez brak idealnych modeli w sklepach. Aż w końcu trafiłam na to cudo. Idealnie wpasowała mi się z zadanie - bluzki i swetry, które w nim wykorzystuję są maksymalnie uniwersalne, ale jeszcze ich nie łączyłam z takim kolorem. Do dzisiaj ☺️

Pomysł jest odpowiedzią na odwieczne damskie pytanie "co ja mam na siebie włożyć", ma nam pokazać, że wbrew pozorom do jednej rzeczy pasuje wiele, nie tylko jedna konkretna bluzka. Ma nam pokazać odrobinę minimalizmu oraz rozbudzić naszą, nieraz mocno uśpioną, kreatywność. No i przede wszystkim ma nam przypomnieć, jak dobrze nam z samą sobą i tym, co mamy okryte w szafach. Przecież każda rzecz pojawiła się w nich po coś!

PS. Możecie powiedzieć, która wersja z siedmiu najbardziej wam się podoba ☺️ Ja chyba najbardziej lubię opcję 1 - z ulubioną koszulą w kwiatki, 3 - z bluzką w paski, 5 - z moją najbardziej uniwersalną czarną górą. 



_____



następny post                                                                                                                  poprzedni post


Komentarze

  1. Pięknie piszesz! :)
    Słyszałam już wcześniej o projekcie kobiecość za pośrednictwem Jagody (@jagijagu na Instagramie-polecam również ze wzgledu na cudne zdjęcia), ale sama nie odważyłabym się wziać w nim udziału... a może nie tyle, że bym się nie odważyła co po prostu nie widzę siebie w spódnicy, zwłaszcza przez cały tydzień hehe. W swojej szafie mam ich bodajże 3 lub 4, z czego noszę je zaledwie kilka razy w roku, kiedy okazja mnie do tego zmusza. Na codzień zdecydowanie preferuję wygodne materiałowe spodnie lub czarne rurki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam Jagodę, poza cudnymi zdjęciami jest też przesympatyczną osobą! A co do spódnic i sukienek to jest tak, że teraz nie wyobrażam sobie chodzić ciągle w spodniach, muszę mieć na nie nastrój (i wybieram raczej materiałowe) - bardzo lubię wygodę sukienek i to, że jakoś tak od razu lepiej się wygląda. Ale nie wykluczam spodni ze swojego życia, ten przeskok na spódnice trwa mniej więcej półtora roku.

      Usuń
  2. Też sobie wymarzyłam bordową spódnice tylko z takimi mega grubymi pliskami :) Widzę Cię często na tej grupie i się zachwycam! Piękny post napisany przez Piękną kobietę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie komentarze są najmilsze, przeogromnie dziękuję!

      Usuń
  3. 45 year-old Speech Pathologist Rheta Gaylord, hailing from Mont-Tremblant enjoys watching movies like "Swarm, The" and Crocheting. Took a trip to Old Towns of Djenné and drives a Impala. kliknij tutaj, aby przesledzic

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty